Na 'lustro słońce' chorowałam od naprawdę długiego czasu.
W zasadzie jak tylko takowe ujrzałam, chyba w jakimś angielskim programie o aranżacji wnętrz, to zapragnęłam je mieć. A było to grubo 3 lata wstecz. To nic, że miałam (i nadal nie mam ;-) ) kominka - bo właśnie powieszone nad nim wygląda obłędnie. To nic, że stylem totalnie nie wpisywało się w styl mojego małego M. To nic, że nigdzie nie mogłam go znaleźć (no dobra, na kilka nawet natrafiłam, ale że ceny były tak astronomiczne, to znaleziska szybko poszły w niebyt). A ja sobie dalej wzdychałam i co jakiś czas wznawiałam poszukiwania, ale bez rezultatu.
I oto, bodaj któregoś styczniowego poranka tego roku robię poranną prasówkę, otwieram pocztę, a w niej jak co dzień newsletter z Westwing Home And Living. Łyk herbaty. Gryz pączka. I otwieram ową wiadomość i co ja widzę??? Oferta luster Sunburst!!! No nie, myślę. Oczom nie wierzę. Adrenalina mi skacze. Czym prędzej klikam w linka. I zeza rozbieżnego normalnie dostaję ;-) Tyle słonecznych luster. I to w jednym miejscu! Na raz! I co ja robię? No co? No jak to co - kupię oczywiście, nie zastanawiając się zbyt długo. Wtedy chyba w ogóle nie wiele myślałam ;-) Bo czas. Bo lustra znikają w zastraszającym tempie. ( No nie, gadziny paskudne, wszystkie chcą mieć sunbustry! ;-) ) . I takim oto sposobem lustro 'Élise' trafiło w moje posiadanie.
Piękne. Szarosrebrne. Takie jakby starawe...... i zupełnie nie pasujące do moich kątów ;-)
I tak czeka sobie przeszło pół roku schowane w pudełku pod łóżkiem.... na odpowiednią chwilę. Może takowa nadejdzie gdy salon pacnę na szaro?
I jeszcze kilka sunburstowych inspiracji :-)
źródło
źródło
źródło
A co Wy sądzicie o słonecznych lustrach? Podobają się Wam? Widzielibyście je w swoich wnętrzach?
Życzę Wam miłego wieczoru ! ;-)