Ukradziono mi godzinkę i cały plan na dzisiaj legł w gruzach.
A że rannym ptaszkiem nie jestem to pobudka z przyzwoitej godziny 10tej (po staremu 9tej) niepostrzeżenie przeszła w nieprzyzwoitą 12tą to plan na dzisiaj trzeba było nieco przebudować ;-)
I tak:
Miała być własnoręcznie upichcona szarlotka - były tarteletki z jabłkowym wnętrzem z pobliskiej (sprawdzonej) cukierni ;-)
Miało być porządkowanie balkonu - była zabawa z aparatem w przedpokoju ;-)
'Kot w worku' jednak nie cieszy się popularnością ;-) Jednak jakby ktoś chciał go przygarnąć, jest jeszcze chwila by to uczynić ;-)