Nie wiem czy temat wart jest osobnego posta ;-) bo rzecz wydaje się błaha. Wykonanie zadania powinno być przysłowiową bułką z masłem. Rach ciach i po sprawie.
Ale nie, Moi Mili.
Od dobrych kilku miesięcy głowię się, analizuje i porównuję. Niby już wiem. Decyzja zapadła. Już witam się gąską...I klops. Wracam do punktu wyjścia. Taaaak, MyInteriorCats przymierza się do zakupu..... czajnika :-D
Cóż, zadowolić wysublimowane gusta łatwo nie jest. Szczególnie gdy jednym z głównych kryteriów jest to czysto wizualne. Bo, że czajnik zagotowywać ma wodę to rzecz oczywista. Ale zagotowywać ją stylowo ;-) to już wyższy stopień zaawansowania ;-) Do tego stylistycznie musi współgrać w kultowym już robotem KitchenAid, który stanie (kiedyś) na mym kuchennym blacie. Kolorystka, no ba, biel. Lub czerń. Albo srebrzysty chrom ;-) No dobrze, opalizującą szarość też biorę pod uwagę.
Elektryczny czy tradycyjny - to kolejna zagwozdka.
Biorąc pod uwagę fakt, iż na indukcji woda zagotowuje się błyskawicznie (przy użyciu opcji booster, ma się rozumieć) oraz zwolnienie miejsca na blacie, skłaniam się ku opcji tradycyjnej. Jednak z drugiej strony mając takie bajery jak ustawienie temperatury wody, nie mówiąc już o automatycznym wyłączeniu sprawia, że wybór nie wydaje się już taki oczywisty.
I tak mija kolejny tydzień. Miesiąc. A ja dalej korzystam, z wysłużonego Philipsa, który po spełnieniu swego podstawowego zadania ląduje w odmętach kuchennej szafki.
Po jakże krótkim wstępie ;-) pora na prezentację MyInteriorCatsowych kandydatów ;-)
Tradycyjny KitchenAid w graficie, czerni lub bieli - stalowy, pokryty emalią. Pojemność 1,9l. Dodatkowo wyposażony w wygodny uchwyt z brzegami pokrytymi silikonem oraz charakterystyczny gwizdek.
KitchenAid w wersji elektrycznej czyli z serii Artisan w kolorze białym, czarnym lub srebrzystopopielatym. Pojemność 1,5l . Wspomniana wcześniej regulacja temperatury wody (w zakresie od 50 do 100 stopni C). Obrotowa postawa. Wskaźnik zegarowy temperatury wody.
Jak już mowa o regulacji temperatury to moim typem jest Smeg czarny lub w chromie, nowość, ale póki co niedostępny na polskim rynku. Pojemność 1,7l a reszta funkcji z grubsza jak w Artisanie. Z grubsza, bo różnice pewne oczywiście są, ale tutaj skupiamy się tylko na cechach czysto wizualnych :-DDD
No i ostatnia propozycja - kultowy włoski Alessi 9093. Z fantazyjnym gwizdkiem w postaci ptaszka. Model rocznikowo niemal dorównuje mi, co biorę za dobra monetę :-DDD Wersja kolorystyczna - chrom z czarnym wykończeniem. Tradycyjny. O pojemności 1,4l.
Jeśli ktoś ciekawy jest cen, w jakich można nabyć powyższe okazy to niestety liczyć musi się z raczej całkiem konkretnym wydatkiem. Burżuazja? Możliwe. No ale przecież czajnika nie kupuje się co miesiąc, prawda ?;-)
xoxo
Mag.
P.S. I cóż ja mam wybrać?